Po długiej papierkowej drodze związanej z kredytem, rozpoczął sie pierwszy etap naszej budowy. Ekipa zwarta i gotowa w poniedziałek rozpoczęła wykop pod fundamenty wraz z drogą dojazdową (teraz chociaż widać na co kasa idzie bo do tej pory to tylko podpisy, kreski i inne "bajery" papierkowe chłonące nasze oszczędności).
Oczywiście jak na wiekszości blogach nie odbyło się juz na początku od kłopotów z prądem i wodą . Poszliśmy do jednego sąsiada, który jest już wybudowany poprosić o możliwość "pożyczenia" prądu i napełniania zbiornika z wodą to spotkaliśmy się z chłodem i obojętnością (tłumaczenie się, że oni nie mieli wody ani prądu jak się budowali i musieli jechać na generatorach i beczkowozach do mnie nie dociera). Na drugi dzień ku....a mnie brała, ruszyłam wszystkie kontakty aby załatwić wodę, ale nic z tego. Jedynym wyjście było oficjalne pismo do wodociagów o beczkowóz (koszt jednego kursu ok 100 zł) masakra. Jendak ktos nad nami czuwa i okazało, że dalszy sąsiad stanu surowego bez problemu użyczy nam mediów do czasu, aż nam nie postawią skrzynki i nie zakończy sie papierkowa robota z przyłączem wody (jednak sa na świecie jeszcze ludzie ).
Zalane ławy ;)